Czystosz, pies i… brudny dywan
Serce mam dobre, więc jak się siostra zapytała, czy na wakacje jadąc – psa może mi pod opiekę zostawić – no to co ja na to? Jasne, że może! Szczęście w tym takie, że psy całkiem lubię. Ogólnie czworonogi sprawiają dużo radości… Ale też są takie czworonogi, które „nie lubią się z porządkiem”. Już na samym początku tego planu, od kiedy tylko się zgodziłem – wiedziałem, że będą z tego jakieś brudy.
Na początku piesek Tofik, bo tak go postanowili siostra z mężem nazwać, taki jakiś nieśmiały i grzeczny. Wszedłszy do domu, rozglądał się i wąchał każdy zakamarek. W tym miejscu warto wspomnieć, że piesek ten do małych nie należy. Mnie, Czystosza, jeszcze jakiś czas temu przerażała wizja psa po deszczu. A jeszcze na kanapie?! Nie do pomyślenia! Od kiedy siostra i Tofik dzielą jeden dom, zdołałem się nieco przekonać do bestii – jako że tam, w ich domu, sprzątać po nim nie musiałem. Choć ileż to razy już siostra dzwoniła, żebym zorganizował z Inter Team – to płyn do prania sofy, to do tapicerki w samochodzie…
Niewinne zabawy Tofika
Wyjazd trwać miał bagatela dwa tygodnie. Choć zwierzak stęskniony ewidentnie, bawiliśmy się świetnie. Tak mijał dzień za dniem, nawet pierwszy tydzień zdołał minąć. Momentami się już zastanawiałem, skąd się brały moje wcześniejsze obiekcje. Aż przyszedł tydzień drugi: deszcz, chlapa, plucha na całego. Ale z pieskiem na dwór trzeba… Lekkie przerażenie na mojej twarzy musiało mu chyba sprawiać radość, bo nie omieszkał ochlapać mnie całego, kąpiąc się w kałuży. Spacer nie może trwać w nieskończoność, więc pora do domu. Jeszcze nim wróciliśmy, już zacząłem się zastanawiać, gdzie Tofik postanowi się wytrzeć i jak ciężko będzie to doprać…
Plan powstał taki, że szybko ściągam buty, psa zostawiam na moment przed drzwiami – i biegnę po stary ręcznik. I początek planu był nawet dobry! Do czasu, aż używając siły swych łap i magicznej umiejętności otwierania drzwi, Tofik wbiegł z impetem do domu brudząc po drodze… mniej więcej wszystko. Najgorszym ze scenariuszy był ten, w którym to cały brudny z błota pies, kładzie się na białym, puchowym dywanie w przedpokoju… I chyba przywołując tę myśl, podsunąłem mu taki pomysł.
Kiedy zadokował na dywanie, przynajmniej nie planował brudzić nic poza nim. Użyłem starego ręcznika, aby wytrzeć Tofika – ale nowy puchowy dywan przypominał już równie stary ręcznik…
Na szczęście na takie sytuacje zawsze odpowiedzią są środki do prania dywanów od Inter Team. Nigdy nie potrzebowałem tej wersji z aktywną pianą. Dywan piorę systematycznie, ale zawsze wystarczał produkt CleanMaster Tapi Spray – idealny do szybkiego odświeżenia i zmycia niewielkich zabrudzeń. Tym razem potrzebujemy poważniejszego asortymentu. Z czeluści szafy wygrzebałem środek TapiMax TM95.
Aktywna piana Szorowara
Kiedy czysty już pies poszedł zająć się pełną miską, dokładnie wytrzepałem dywan i przeszedłem do etapu czyszczenia. Aktywna piana, jaka pojawiła się przy kontakcie TapiMax z brudnym dywanem – dosłownie w chwilę urosła tak, że dywan niemal pod nią zniknął! Od razu widać było, jak piana głęboko doczyszcza i wnika we włókna. Co więcej, sama piana była sucha… Co zaskoczyło nawet mnie samego – Czystosza Szorowara! Metoda szamponowania to był strzał w dziesiątkę.
Mimo mocnych zabrudzeń, produkt podziałał natychmiastowo wywabiając plamy z błota. Dzięki temu, że wnika głęboko we włókna dywanu, czyści nie tylko z wierzchu. Dzięki suchej pianie, środek nie zostawia lepkiej warstwy na dywanie, Czysty już Tofik mógł się położyć na wypatrzonym miejscu, niemal od razu po wypraniu. A ja – dzięki poznaniu się bliżej ze środkiem TapiMax TM95 – nie boję się już mokrego psa! Od razu zamówiłem siostrze w prezencie pięciolitrowy baniak TapiMaxa. Na pewno się przyda… każdemu posiadaczowi kudłatego, sympatycznego czworonoga.